Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 20 lutego 2012

Hibernacja

Niektórzy uważają hibernację za sposób na nieśmiertelność. Czy jednak zamrożenie ciała rzeczywiście może zapewnić wieczne życie?
Nie brakuje ludzi w dzisiejszych czasach, którzy poświęcają czas i pieniądze na rozwój nauki zwanej KRIONIKĄ w nadziei, że po wielu latach lub nawet wiekach od momentu ich „śmierci”, pozwoli im ona powrócić do życia.
Ogólna koncepcja kroniki jest bardzo prosta. Człowiek umiera, zostaje zamrożony, w przyszłości, kiedy będzie już znane lekarstwo na daną chorobę, która go uśmierciła, zostanie rozmrożony. Perspektywa obudzenia się w świecie o możliwie najwyższym poziomie rozwoju technologicznego rozwiązuje wszelkie problemy, ze śmiertelnością włącznie.


Rozwój kriobiologii rozpoczął się w latach 50 XX wieku, kiedy po raz pierwszy zamrożono byczą spermę w celu sztucznego zapłodnienia krów. Trzy lata później entuzjasta kroniki dr James Bedford, który w wieku 74 lat zmarł na raka płuc, stał się pierwszą osobą, której ciało umieszczono w warunkach bardzo niskiej temperatury. Od tego momentu firmy krioniczne zostały zasypane zamówieniami od amatorów pośmiertnej hibernacji. Na wypadek nagłej śmierci lub nieszczęśliwego wypadku, klienci takich firm noszą przy sobie przywieszkę z napisem „Proszę nie dokonywać sekcji  zwłok ani balsamowania”. Aby uniknąć zbędnych opóźnień, dalej wymienione są szczegóły, z jaką firmą należy się skontaktować.
Po dostarczeniu ciała do laboratorium krionicznego, następuje proces jego zamrożenia. W pierwszej kolejności odpompowywana jest krew, którą zastępuje się płynem z gliceryną i który zapobiega niszczeniu tkanki. Następnie ciało zostaje szybko zamrożone, z prędkością kilku stopni na sekundę – powolne zamrażanie spowodowałoby wytworzenie niszczących komórki kryształków lodu – aż temperatura spadnie do -196°C. Jest to temperatura wrzenia azotu, którego używa się do zamrażania ciała. Zanurzenie w ciekłym azocie, w przeciwieństwie do technik takich jak balsamowanie czy suszenie, całkowicie przeciwdziała rozkładowi ciała.
Zamrożone ciało umieszcza się w cylindrycznym pojemniku z nierdzewnej stali, nazywanym termosem, który następnie zostaje zakręcony. Oprócz sytuacji związanych z koniecznością uzupełnienia azotu, termos otwarty zostanie dopiero, kiedy możliwe stanie się ożywienie ciała – co może nastąpić nawet kilkaset lat po śmierci. Klienci firm zajmujących się hibernacją mają możliwość wyboru – mogą zamrozić swoje ciało, samą głowę lub tylko mózg. Najbardziej przezorni każą zamrozić się w całości, chociaż oznacza to przechowywanie w niezbyt eleganckiej pozycji do góry nogami – jeżeli temperatura z jakiś powodów podniesie się, ucierpią na tym najpierw stopy, a reszta ma szanse ocaleć do momentu usunięcia usterki.
Ci, którzy akceptują najdalej posunięte implikacje wypływające z założeń kroniki, wybierają zamrożenie samego mózgu. Skoro w przyszłości z DNA znajdującego się w mózgu można będzie wyklinować nowe ciało, nie ma potrzeby zachowywać starego. Istnieją także inne powody dla ograniczonego zamrożenia. Pomimo wszelkich środków ostrożności, ciało może ulec poważnym uszkodzeniom podczas zamrażania. Oprócz tego hibernacja samej głowy jest tańsza, a zawierający ją termos łatwiejszy do przeniesienia w wypadku niebezpieczeństwa
W kronice (nie mylić z kriogeniką, czyli techniką wytwarzania i utrzymywania bardzo niskich temperatur) najważniejszy jest optymizm. Ludzie, których poddano hibernacji, muszą wierzyć, że ich ciała wyjdą cało zarówno z procesu zamrażania, jak i odmrażania. Ponadto muszą być przekonani, że po ich odmrożeniu medycyna rzeczywiście będzie dysponować środkami, które pozwolą przywrócić ich do życia.
Entuzjaści hibernacji powołują się na eksperymenty naukowe, w trakcie których udało się przywrócić do życia zwierzęta zamrożone w dokładnie taki sam sposób, jaki stosuje się w kronice. Przykładowo, w maju 1992 roku, krew uśpionego gibona zastąpiono odpowiednim roztworem, jego ciało umieszczono w lodzie, a temperaturę obniżono poniżej punktu zamarzania. Po godzinie zwierzę udało się przywrócić do życia, bez zaobserwowania negatywnych skutków ubocznych.
Podczas innego eksperymentu naukowcy z organizacji krionicznej Alcor na cztery godziny zamrozili owczarka niemieckiego. Jego krew także zastąpiono specjalnym roztworem. Zaczekano aż serce przestanie bić, a mózg emitować sygnały. Po czterech godzinach udało się przywrócić psa do pełnego zdrowia.
Sceptycy uważają jednak, że kilkudziesięcioletniej hibernacji ludzkiego ciała nie można porównać z zamrożeniem zwierzęcia na kilka godzin. Zwracają także uwagę na wiele eksperymentów na zwierzętach, które się nie powiodły.
Zwolennicy krioniki odpowiadają, że niepowodzenia te związane były z powstaniem kryształków lodu w wyniku zbyt wolnego zamrażania i że problem ten można obejść. Pomocna może okazać się w tym nowa gałąź technologii zwana nanotechnologią. Wyprodukowane przez nią mini roboty, każdy wielkości atomu, „patrolowałyby” ludzkie ciało i naprawiały psujące się komórki. Najbardziej optymistycznie nastawieni teoretycy twierdzą, że technologia ta umożliwi także odmładzanie człowieka, dzięki czemu będzie on mógł powrócić do życia w wybranym przez siebie wieku.
Dla wielu jednak kronika nie ma nic wspólnego z nauką. Brytyjscy biolodzy Peter i Jean Medwar są typowymi naukowcami reprezentującymi pogląd, że nauka nigdy nie będzie w stanie znaleźć sposobu przywrócenia życia ciała ze stanu hibernacji. Twierdzą, że są to pieniądze wyrzucone w błoto. Niektórzy wyrażają się o kronice w jeszcze mniej dyplomatyczny sposób. Kriobiolog Arthur Rowe jest autorem słynnego zdania na temat hibernacji: „Wiarę w to, że ciało można reanimowac ze stanu hibernacji, można porównać z wiarą w to, że hamburger można z powrotem zamienić na krowę”.
Wypowiedź ta spotkała się z wieloma atakami – naukowcy z Acor przypominają, że „techniki zamrażania wykorzystywane w krionice opierają się na setkach publikacji naukowych, w których wykazano, że komórki ssaków, w tym komórki nerwowe, mogą przetrwać zamrażanie i odmrażanie”.

A wątpliwości moralne? Krionice od początku towarzyszą wątpliwości natury moralnej. Wielu ludzi wierzących, na przykład, uważa całą koncepcję za nieetyczną. Twierdzą oni, że takie oszukiwanie śmierci jest wbrew wierze chrześcijańskiej, ponieważ człowiek nie został stworzony do tego, by osiągnąć nieśmiertelność w życiu doczesnym. Oparte na prawach naukowych „zmartwychwstanie” jest obrazoburcze wobec boskiego zmartwychwstania Chrystusa.
Kolejne pytanie nasuwa się czy zamrożony i odmrożony człowiek zachowa swoją tożsamość. Zasady funkcjonowania ludzkiego mózgu, w szczególności czynności związanych z pamięcią, stanowią jedną z największych zagadek biologii.
Jeżeli pamięć to nic więcej niż seria impulsów elektrycznych, to prawdopodobnie po kilku stuleciach spędzonych w termosie nie będzie po niej śladu. Człowiek może obudzić się z hibernacji z umysłowością nowo narodzonego dziecka albo nawet z całkowicie obumarłym mózgiem. Jeżeli podstawą funkcjonowania pamięci są reakcje chemiczne, sytuacja wygląda nie najlepiej. Po przebudzeniu nie mielibyśmy żadnych wspomnień z poprzedniego życia. Pozbawieni świadomości ponownych narodzin, utracilibyśmy własną tożsamość, co nie różniłoby się niczym od śmierci.
Jednak nawet jeżeli wszystko odbyłoby się zgodnie z planem i nasze ciało oraz umysł nienaruszone powróciłyby do życia, wyłaniają się nowe kwestie. Jak odnaleźlibyśmy się w nowym, znacznie bardziej cywilizacyjnie zaawansowanym świecie? Osoba zamrożona, nieprzystosowana do życia w nowoczesnym społeczeństwie, mogłaby stać się przedmiotem kpin albo wzbudzać strach. Prawdopodobnie wraz z nią przetrwałyby także różne bakterie, na które ludzkość dawno mogła utracić odporność.
Ponadto, czy aby na pewno ludzie w przyszłości będą chcieli przywrócić nas do życia? Skoro większość znanych nam chorób będzie już wtedy uleczalna, świat prawdopodobnie ulegnie przeludnieniu i może nie być zainteresowany przyjmowanie przybyszów z przeszłości. Jedyną gwarancją wydaje się tu być interes firm zajmujących się hibernacją. Jeżeli ich pracownicy udowodniliby, że potrafią przywrócić człowieka do życia, przysporzyliby sobie nowych klientów i okrzyknięto by ich pionierami nowej nauki.

OJCIEC KRIONIKI

Robert C.W. Ettinger, szanowany profesor fizyki z Michigan, w 1962 roku, na własny koszt opublikował książkę „Prospect of Immortality”. Wkrótce jego książka stała się biblią zwolenników krioniki i doczekała się dziewięciu wydań w czterech językach. W 1967 roku Ettinger brał udział w zakładaniu „Towarzystwa Nieśmiertelnych” w Michigan, a w 1976 roku formowaniu Instytutu Krioniki, drugiej na świecie pod względem instytucji oferującej usługi z zakresu hibernacji. W przeciwieństwie do wielu zwolenników krioniki, nie popiera on zamrażania samej głowy czy mózgu.

PRZEBIEG PROCESU ZAMRAŻANIA

Po oficjalnym uznaniu osoby za martwą, do akcji wkraczają eksperci od hibernacji. Ich zadaniem jest dostarczanie przez jakiś czas po śmierci tlenu i odżywek do mózgu, w celu utrzymania go przy życiu. Następnie można przystąpić do zamrażania;
·         Obłożone lodem ciało, dzięki dodatkowym urządzeniom chłodzącym w szybkim tempie osiąga temperaturę 0°C, a aparaty medyczne stymulują krążenie krwi i zaopatrują ciało w tlen.
·         Iniekcja odpowiednich substancji obniża metabolizm organizmu. Następnie zostaje odpompowana krew, a jej miejsce zajmuje syntetyczny substytut, nie ulegający krzepnięciu i zapobiegający rozwojowi bakterii. Roztwór ten przeciwdziała także niszczeniu tkanki podczas dalszego zamrażania.
·         Następnie ciało zostaje zamrożone do -196°C i umieszczone głową w dół w pojemniku z ciekłym azotem.

CZY WARTO?

Hibernacja jest bardzo droga – zamrożenie ciała kosztuje 140 000 $, samej głowy – około 40 000 $. Tylko część tych pieniędzy pokrywa koszty utrzymania ciała w stanie zamrożenia. Reszta idzie na utrzymanie pracowników firmy krionicznej.
Niektóre z tych firm są zwykłymi przedsiębiorstwami nastawionymi na zysk. Budzi to pewne wątpliwości natury moralnej, z drugiej strony jednak, akcjonariusz takiej firmy ma możliwość podniesienia jej notowań, stając się jej klientem. W momencie przywrócenia do życia będzie on miał do dyspozycji środki wynikające z wartości akcji, w które zainwestował. Jednak nie wszystkie organizacje krioniczne mają na celu zysk. Instytut Krioniki w Michigan oraz fundacja Alcor w ogóle nie przynoszą dochodów. Wydatki Instytutu Krioniki ograniczone są do minimum i zatrudnia on tylko jednego pełnoetatowego pracownika. Jak twierdzą przedstawiciele Instytutu: „w nagłych wypadkach wystarcza nam pomoc ochotników”. Ich ceny są bardzo konkurencyjne, około 30 000 $ za hibernację całego ciała.
Sami oceńcie czy kronika ma przyszłość i czy w ogóle warto nią zawracać sobie głowę…….