Łączna liczba wyświetleń

sobota, 7 stycznia 2012

NDE - Doświadczenie Bliskości Śmierci

Wielu ludzi, którzy witali już się ze śmiercią opisują doświadczenia opuszczenia swojego ciała i podróży  do innego świata. Czy to jest dowodem na istnienie życia po śmierci? Czy tylko ostatnie myśli gasnącego mózgu i świadomości?
                NDE – Near Death Experience to Doświadczenie Bliskości Śmierci (po prostu „jedną nogą na tamtym świecie”). Mamy tu do czynienia z sytuacją kiedy człowiek umiera i ma wizje życia po śmierci, zanim powróci do świata realnego. Na ten temat jest wiele spekulacji ponieważ opisy tego stanu przez osoby, które to przeżyły mają cechy, według sceptyków doskonałego kłamstwa: są proste, nie do sprawdzenia i ludzie chętnie w nie wierzą. Czy na pewno jest to kłamstwem?
Według badań, w samych tylko Stanach Zjednoczonych około 20 mln ludzi doświadczyło czegoś w rodzaju przeżycia własnej śmierci. Jednak relacje ludzi, którzy to przeżyli są do siebie bardzo podobne, niezależnie od wyznania czy wierzeń.

„DOŚWIADCZENIE WŁASNEJ ŚMIERCI MOŻNA PRZYRÓWNAĆ DO INNYCH ZJAWISK Z DZIEDZINY PARAPSYCHOLOGII. ŻE COŚ TAKIEGO SIĘ ZDARZA, NIKT NIE WATPI, NATOMIAST WYJAŚNIEŃ, DLACZEGO TAK SIĘ DZIEJE, JEST TYLE, ILU LUDZI ZAJMUJĄCYCH SIĘ TYM ZJAWISKIEM”
                                                                   DR RICHARD BROUGHTON, PARAPSYCHOLOG
Typowe NDE zaczyna się od tego, że umierający niejako opuszcza swe ciało i zaczyna widzieć świat perspektywy lotu ptaka. Podobno dalej wchodzi się do ciemnego tunelu, na końcu, którego lśni mocne światło. Kiedy dociera się do źródła światła, doznaje się zazwyczaj uczucia błogiego spokoju, głęboko wierzącym, religijnym często pojawia się wizja Boga. W niektórych przypadkach ta wizja zastąpiona jest obrazem piekła. Po wejściu w strefę światła umierający słyszą głos, który zadaje im pytania; Czy udało im się coś osiągnąć? Czy zrobili coś złego? Następnie głos stwierdza, że skoro mają jeszcze coś do zrobienia na ziemi, to muszą wrócić. Po powrocie do świata żywych ich nastawienie do życia ulega zwykle zmianie.

Podobieństwo cechujące większość opisów tego stanu sugeruje, że mamy do czynienia z czymś, co dzieje się naprawdę. Wciąż jednak pozostaje pytanie: czy jest to przemiana duchowa, czy tylko wynik zmian psycho-fizycznych?
Dr Susan Blackmore, psycholog z Uniwersytetu West of England, twierdzi, że wiele przypadków to wynik niedotlenienia mózgu i w głównej mierze działa tutaj wyobraźnia. Teoria Blackmore stała się przedmiotem ostrej krytyki. Profesor Fontana z Uniwersytetu Minho w Portugalii podkreśla, że w wielu relacjach pojawiają się zupełnie nowe dla opisujących je osób zdarzenia, które nie mogły pochodzić ze wspomnień, czy wyobraźni. Potwierdziły to eksperymenty przeprowadzone na ochotnikach, którzy zgodzili się przebywać w komorze z ograniczoną ilością tlenu. Ich sprawność fizyczna, jak i psychiczna, w tym pamięć, znacznie się zmniejszyła. Mimo, że niektórzy mieli halucynacje, ich wizje w niczym nie przypominały opisów stanu, w jakim znajdowali się umierający. Według Blackmore „samo niedotlenienie mózgu nie wyjaśnia efektu doświadczenia śmierci. Być może jest to efekt zwiększonego wydzielania endorfiny” (substancji podobnej w działaniu jak morfina, uwalnianej w mózgu pod wpływem stresu. Zatem, w momencie śmierci endorfina stanowiłaby coś w rodzaju naturalnej tabletki nasennej.
ŚWIETLISTY TUNEL – wizje towarzyszące umieraniu wyjaśnia się najczęściej niedotlenieniem mózgu. Obniżenie poziomu tlenu w mózgu powoduje, że sygnały docierające do mózgu stają się „szalone”, przez co zostają zaburzone funkcje widzenia. Środek pola widzenia jest „obsługiwany przez większą ilość komórek niż jego peryferia. Nie dotlenione komórki zaczynają wysyłać do mózgu coraz mocniejszy sygnał. Im mocniejszy sygnał, tym jaśniejszy obraz. Dlatego tam gdzie komórek jest więcej, tzn. w środku pola widzenia, jest najjaśniej, im bliżej krawędzi, tym obraz ciemniejszy. Daje to efekt zbliżony do widoku wnętrza tunelu.
WIZJA PIEKŁA – jednak argument z endorfiną ma swój słaby punkt. Mózg, który próbowałby uwolnić organizm od bólu, starałby się raczej wytworzyć przyjemne wizje. Niestety, nie wszystkie doświadczenia ludzi, którzy przeżyli własną śmierć, są przyjemne, wiele osób odwiedza krainę koszmarów.
Podobnie jak wizje nieba, tak i wizje piekła są do siebie bardzo podobne. Wiele osób opisywało swoje „pośmiertne” podróże jako wyprawy w głąb piekieł. Oto jedna z takich relacji:
„Spoglądałem z góry na swoje ciało, leżące wciąż na stole operacyjnym. Nagle zostałem wciągnięty do jakiegoś ciemnego miejsca, w którym pełno było pyłu, a powietrze było niewyobrażalnie gorące. Byłem przerażony. Miałem wrażenie, że coś mnie obserwuje, jakieś demony, czy potwory… Zacząłem krzyczeć, żeby mnie wypuścili. Wtedy znalazłem się znowu w swoim ciele. Od tej pory bardzo boję się śmierci. Nie potrafię zasnąć przy zgaszonym świetle.”

Pomyłki lekarzy w stwierdzeniu czyjegoś zgonu zdarzają się coraz częściej. Oto kilka z nich:
·         W 1995r, w Chinach, 81 letnia kobieta obudziła się tuż przed swoją kremacją. Leżała już na wózku, na którym miała wjechać do pieca krematoryjnego, kiedy jeden z pracowników zauważył, że poruszyła ręką, i zatrzymał wózek.
·         W 1992r, w Londynie 71 letniego mężczyznę uznano za zmarłego po tym, jak zakrztusił się kością kurczaka. Trzy dni po pogrzebie grabarze usłyszeli dobiegające z grobu pukanie, wykopali więc trumnę. Mężczyzna jeszcze żył, miał jednak sporo kłopotów z przekonaniem władz i rodziny, że jest tym, za kogo się podaje.
·         W 1986r, zaraz po pogrzebie zasypujący grób grabarze usłyszeli słabe pukanie dobiegające z trumny. Przez 10 minut nasłuchiwali coraz słabszego pukania, kiedy ucichło – zasypali grób.

Żródło: Faktor X